Zimowy sezon skoków narciarskich zbliża się wielkimi krokami, a rywalizacja na skoczniach nabiera rumieńców jeszcze przed pierwszymi opadami śniegu. Miniony weekend zamknął istotny etap przygotowań, jakim był cykl Letniego Grand Prix. Tegoroczna edycja okazała się szczęśliwa dla biało-czerwonych barw, a na najwyższym stopniu podium w klasyfikacji generalnej stanął Paweł Wąsek. 25-latek zaprezentował wyborną formę, dołączając do elitarnego grona polskich triumfatorów tego cyklu, w którym znajdują się już Adam Małysz, Dawid Kubacki i Maciej Kot. Sukces ten jest doskonałym prognostykiem, choć trenerzy studzą emocje, wskazując na konieczność dalszej ciężkiej pracy.
Fundament pod zimowe sukcesy
Wąsek przypieczętował swój triumf dwoma zwycięstwami w rumuńskim Rasnovie, punktując w niemal wszystkich zawodach, w których brał udział. Jedynym potknięciem była dyskwalifikacja podczas inauguracji w Courchevel. Jan Szturc, klubowy trener zawodnika z WSS Wisła, nie kryje zadowolenia, podkreślając prestiż tego osiągnięcia. Zaznacza jednak, że tytuł najlepszego zawodnika lata to nie powód, by spocząć na laurach. W rozmowie z mediami szkoleniowiec wskazał na konkretne rezerwy techniczne u 25-latka, zwłaszcza w fazie dojazdu i samego odbicia na progu. Błędy te były widoczne choćby w Klingenthal, ale sztab szkoleniowy jest spokojny o ich korektę. Zdaniem Szturca, kluczem do sukcesu w nadchodzącym Pucharze Świata będzie wiara Wąska we własny, ogromny potencjał, który predysponuje go do walki o miejsca w czołowej dziesiątce.
Ostatnia prosta Kamila Stocha
Podczas gdy Wąsek buduje swoją pozycję, legendy dyscypliny szykują się do być może ostatnich wielkich batalii. Kamil Stoch, jeden z najbardziej utytułowanych skoczków w historii, zapowiedział już, że sezon 2025/26 będzie zwieńczeniem jego kariery. 38-letni mistrz olimpijski, który dwukrotnie sięgał po Kryształową Kulę, ma jasny cel – pożegnać się ze skocznią w wielkim stylu. Sytuacja nie jest jednak prosta, gdyż w ubiegłym sezonie Stoch znalazł się poza kadrą na Mistrzostwa Świata w lotach. Nadchodząca zima będzie więc polem zaciętej rywalizacji o miejsce w składzie na igrzyska w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo. Weteran będzie musiał stawić czoła nie tylko zagranicznym rywalom, ale także kolegom z kadry, w tym będącemu na fali Wąskowi czy Dawidowi Kubackiemu.
Austriackie pożegnanie i szwajcarska determinacja
Stoch nie jest jedynym wielkim nazwiskiem, które planuje zawiesić narty na kołku. Podobną decyzję ogłosił Manuel Fettner. 40-letni Austriak, srebrny medalista olimpijski, przyznaje z rozbrajającą szczerością, że rywalizacja z młodszym pokoleniem staje się z roku na rok trudniejsza. Mimo silnej konkurencji wewnątrz austriackiej kadry, gdzie prym wiodą Stefan Kraft i Jan Hörl, Fettner liczy na to, że jego doświadczenie pozwoli mu wystąpić na jego trzecich i ostatnich igrzyskach. Zgoła inne podejście prezentuje Simon Ammann. Czterokrotny mistrz olimpijski ze Szwajcarii, mimo zaawansowanego wieku, wciąż czuje mentalną gotowość do skakania. Zainspirowany atmosferą igrzysk w Paryżu, Ammann marzy o ósmym olimpijskim występie. Szwajcar twierdzi, że po długich poszukiwaniach odnalazł właściwe czucie na progu, a energia znów przepływa przez jego skoki, udowadniając, że metryka nie musi być ograniczeniem.
Japoński weteran w walce z czasem
Najbardziej jaskrawym przykładem sportowej długowieczności pozostaje jednak Noriaki Kasai. 53-letni Japończyk, który debiutował na igrzyskach w Albertville w 1992 roku, nie wyklucza walki o swój dziewiąty olimpijski start. Choć obecnie rywalizuje w Pucharze Kontynentalnym i realistycznie ocenia swoje szanse, nie traci ducha walki. Kasai, będący najstarszym w historii zwycięzcą zawodów Pucharu Świata, podkreśla, że wciąż czuje rezerwy. Jego motto brzmi: „nie ograniczaj samego siebie”. Mimo że nie jest obecnie członkiem kadry A, Japończyk trenuje z myślą o powrocie do najwyższej formy, dając jasny sygnał, że dopóki czuje radość z lotu, wiek pozostaje jedynie liczbą. Nadchodzący sezon zapowiada się więc jako pasjonujące starcie wschodzących gwiazd z mistrzami, którzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.