Oliver Bearman, młody kierowca z Ferrari, jest gotowy na drugie niezaplanowane wezwanie do Formuły 1, tym razem w związku z ryzykiem zawieszenia Kevina Magnussena. W piątkowym pierwszym treningu przed Grand Prix Emilii-Romanii, Bearman znajdzie się za kierownicą Haasa VF-23.
To tylko pierwsza z sześciu sesji FP1, jakie są zaplanowane dla Brytyjczyka w tym sezonie. Ayao Komatsu, szef zespołu Haasa, nie ukrywa swojego zainteresowania młodym kierowcą, zwracając uwagę na dobrze rokującą współpracę Bearman-Haas, która może zaowocować miejscem w wyścigowym składzie na sezon 2025.
Bearman zadebiutował na scenie Formuły 1 w zeszłym roku, biorąc udział w dwóch sesjach treningowych. W tym sezonie kontynuował swoją współpracę z Haasem. Jego imponujący debiut miał miejsce na Grand Prix Arabii Saudyjskiej, gdzie zastąpił chorego Carlosa Sainza i zajął siódme miejsce, startując z jedenastej pozycji.
Mimo że wyniki Bearmana w Formule 2 nie były oszałamiające, Komatsu podkreśla, że decyzja o jego przyszłości w zespole nie będzie bazować wyłącznie na wynikach w F2. Zwraca uwagę na znaczenie bezpośredniej współpracy z kierowcą, którego umiejętności i podejście do wyścigów mogą przeważyć na jego korzyść.
Przed Oliverem Bearmanem otwiera się szansa na starty w wyścigach F1 jeszcze w tym sezonie. Magnussen zbliża się do automatycznego zawieszenia po zdobyciu dziesięciu punktów karnych. Punkty te nie zostaną usunięte z jego konta przed 9 marca 2025 roku.
Haas przygląda się Bearmanowi nie tylko w kontekście bieżącego sezonu, ale również z myślą o przyszłym roku, gdy Nico Hulkenberg przeniesie się do Saubera, który w 2026 roku zostanie przemianowany na Audi. Odejście Hulkenberga nie przyspiesza programu treningowego Bearmana w Haasie, co podkreśla Komatsu, zaznaczając, że cele zespołu na weekend wyścigowy pozostają niezmienne.
Jednakże, kluczowe jest, aby młody kierowca rozumiał cele zespołu i efektywnie przyczyniał się do ich realizacji. Bearman już pokazał, że potrafi dostrzegać szerszy obraz sytuacji i przyczyniać się do sukcesów zespołu, co Komatsu chciałby nadal obserwować.