Jastrzębski Węgiel, aktualny mistrz Polski, poniósł pierwszą porażkę w trwającym sezonie PlusLigi. Niespodziewanie lepszy okazał się zespół Steam Hemarpol Norwid Częstochowa, który po emocjonującym pięciosetowym starciu zwyciężył 3:2. Mimo wcześniejszych zwycięstw 3:0 nad Norwidem w ubiegłym sezonie, tym razem faworyt musiał uznać wyższość rywala.
Spotkanie w Częstochowie pokazało, jak bardzo zmienił się zespół Norwida. Drużyna przeszła znaczną transformację i w meczu z Jastrzębskim Węglem zaprezentowała się jako solidna siła ofensywna, zdolna do pokonania nawet najmocniejszych przeciwników w lidze. Główną bronią gospodarzy był atak, na czele z bardzo skutecznym Patrikiem Indrą, który otrzymywał wsparcie od Bartłomieja Lipińskiego oraz Milada Ebadipoura.
Tomasz Fornal, jeden z liderów Jastrzębskiego Węgla, nie ukrywał rozczarowania po meczu. W rozmowie z dziennikarzami wskazał, że jego drużynie zabrakło skuteczności w obronie, szczególnie w starciach z bocznymi atakami rywali.
– Nie potrafiliśmy zatrzymać ich skrzydłowych. Rywale momentami grali jak na treningu, a my nie byliśmy w stanie odpowiednio reagować w obronie. Gdy przeciwnik osiąga tak wysoką skuteczność w ataku, naprawdę trudno się gra. Ale taki jest sport – skomentował Fornal. – Ta liga już nie raz udowodniła, że każdy może wygrać z każdym.
Według Fornala kluczowy był czwarty set, w którym Jastrzębski Węgiel miał szansę zamknąć mecz i zdobyć komplet punktów. Jak przyznał zawodnik, gdyby jego drużyna wykazała się większym opanowaniem i sprytem, wynik mógłby wyglądać inaczej.
– Gdybyśmy zachowali więcej koncentracji i wykazali się większym boiskowym cwaniactwem w czwartym secie, to my bylibyśmy dziś szczęśliwi z trzech punktów. Ale po meczu łatwo się mówi. Wyjeżdżamy z Częstochowy tylko z jednym punktem, ale życie toczy się dalej. Sezon jest długi, jeszcze wszystko przed nami – podsumował siatkarz.